Cat Sick Blues (2015)

Cat Sick Blues swoje życie zawdzięcza kickstarterowej akcji, gdzie zachęceni wizją seryjnego mordercy wierzącego, że jest kotem, i klimatem z kultowej już gry Hotline Miami (2012) ludzie chętnie przeznaczyli na niego swoje pieniądze. Co dostali w zamian? No pewnie wielu z nich musiało być nieźle skonfundowanych, bo film okazał się jednym z najbardziej nieprzyjemnych seansów, jakie doświadczyłem w życiu. I odbierzcie to jako ostrzeżenie, nie zniechęcenie!

Jeśli ten ogólny zarys filmu kieruje Was w stronę komedii czy jakiejś zwariowanej makabreski, to jesteście w wielkim błędzie! Co prawda znajdziemy tutaj kilka momentów niezręcznej komedii, ale zupełnie nie tutaj o to chodzi. Jak już mamy bawić się w próbę klasyfikacji Cat Sick Blues w jakiś ramach gatunku, to powiedziałbym o nim jako o psychologicznym studium postaci łamanemu na brutalny slasher. Ale to również dzieło, które z kocią gracją wyciągnie nas ze strefy komfortu i zanurzy naszą twarz w nieczystej kuwecie.

Historia śledzi dwie osoby. Pierwszą z nich jest Claire, właścicielka znanego w Internecie kotka o imieniu Imeida. Niestety, Claire i Imeida mają szczególnie zły dzień, podczas którego dziewczyna zostaje zgwałcona przez napastliwego psychofana, który wcześniej brutalnie zabił jej kota. Choć zhańbiona, Claire wydaje się  bardziej dotknięta śmiercią jej kota. W rzeczywistości jest tak zrozpaczona, że ​​postanawia uczęszczać na spotkania grupy wsparcia dla właścicieli zwierząt w żałobie. To tutaj spotyka Teda, cichego mężczyznę, który cierpi na dziwne ataki padaczki, które dopadają go zawsze, gdy tylko się podnieci.

Jest także właścicielem dziwacznego, kociego kostiumu. Co najgorsze jednak, Ted jest przekonany, że zamordowanie i zebranie krwi dziewięciu ludzkich ofiar przywróci życie jego najlepszemu przyjacielowi Patrickowi, zmarłemu kotu, który aktualnie leży w jego zamrażarce. Tak, to bez wątpienia najdziwniejszy pomysł na film, na jaki natknąłem się od dłuższego czasu. Wbrew wszelkim przeciwnościom, Cat Sick Blues jest w stanie zaprezentować się w sposób, który wydaje się autentyczny i szczery, bez względu na to, jak bardzo brudni my czujemy się podczas seansu.

Film nie bierze jeńców od samego początku. W ciągu pierwszych pięciu minut kobiecie odcina się głowę łopatą, a jej współlokatorka zostaje uduszona. I właśnie to jest ta najbardziej (nie)przyjemna część Cat Sick Blues. Brutalność jest tutaj bardzo realistyczna, przedstawiona zawsze w spowolnionym tempie, co odsyła nas do Drive (2011) Refna. Tylko tam, gdzie Refn wiedział jak wykorzystać „męczący” montaż, twórcy omawianego tutaj filmu zupełnie się w tym pogubili! A może był to celowy zabieg, bo taka scena masakry w obskurnym hostelu to prawdziwa męka dla naszych oczu i żołądka.

Pomiędzy wszystkimi tymi scenami rzezi przeplatają się rozmowy w stylu hipsterskiego mumblecore, które rozumiałem tylko dzięki napisom, ponieważ słaby dźwięk to domena nie tylko polskiego kina, ale również nurtu indie. Niezależnie od tego, czy męczymy się wsłuchując w bełkotanie zaburzonego psychicznie Teda czy nerwowo przekręcamy suwak głośności podczas sesji żałobnej dla właścicieli zwierząt, ktoś odpowiedzialny za audio narobił niezłego bałaganu. Co innego ścieżka dźwiękowa, która w swojej eklektycznej ekstazie i chaosie idealnie dopasowuje się do tego, co widzimy na ekranie.

To dzieło znacznie mroczniejsze, niż można się było spodziewać. Stara się w brutalnie realistyczny sposób przedstawić takie tematy, jak gwałt i to, jak radzimy sobie ze stratą, mizoginią i okrucieństwem, jakie ludzie na każdym korku wyrządzają innym ludziom. Sposób, w jaki Claire jest traktowana w tym filmie, jest dość obrzydliwy, przykładowo dokonany na niej gwałt został zarejestrowany kamerą i przesłany do Internetu. Ludzie kręcili filmy z reakcjami na oglądanie tego strasznego czyny! Wszyscy inni uważali, że to zabawne i komentowali na bieżąco, posuwając się nawet do nazwania jej cipą. To wszystko sprawia, że oglądając film, czujemy się dość nieswojo.

Ostatecznie jednak Cat Sick Blues to szalenie udane przedsięwzięcie, które zagłębia się w umysły jednostek wysoce zdeprawowanych! To niepodobne do niczego, co kiedykolwiek widziałem, i chętnie założę się, że Wy również wstaniecie po seansie z tym samym wnioskiem. To dzieło niezręczne i brutalne, które sprawia, że ​​czujesz się brudny od samego oglądania. Jednocześnie ma pewną niedefiniowalną cechę, która sprawia, że ​​niemal sympatyzujesz z Tedem, zwłaszcza w momencie, gdy pojawią się napisy końcowe. Poza kilkoma ograniczeniami budżetowymi, Cat Sick Blues robi to, co prawdziwy horror powinien robić, naprawdę straszy!

Oryginalny tytuł: Cat Sick Blues

Produkcja: Australia, 2015

Dystrybucja w Polsce: BRAK

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *