Pierwszy sezon Białego Lotosu (2021) od HBO Max był dla mnie serialowym objawieniem. Dawno nie widziałem tak jakościowo doszlifowanej satyry na współczesny świat, oczywiście z naciskiem na napędzający wyścig szczurów kapitalizm. Oberwało się zatem nowobogackiemu stylowi życia, kolonializmowi, rasizmowi czy odwiecznemu problemowi współczesnych społeczeństw – klasizmowi. Dlatego też wobec sezonu numer dwa oczekiwania były ogromne, ale czy spełnione?
Jeśli wierzyć plotkom, pierwsza seria miała wypełnić lukę w pandemicznej ofercie HBO Max, będąc raczej pojedynczym strzałem. Jednak eksplozja popularności, jaka spadła na ten tytuł, w pewien sposób zobligowała jego twórcę, Mike’a White’a, do tego, aby pociągnąć temat dalej i stworzyć serialową antologię. Dlatego też schemat pozostaje praktycznie ten sam, zmienia się tylko miejsce akcji, bohaterowie i intryga.
Jedynym łącznikiem pomiędzy poprzednią serią jest postać Tanii grana przez Jennifer Coolidge (tak, to mam Stiflera z serii American Pie). Resztę obsady zasila całkiem nowa ekipa. Jest świeżo upieczone małżeństwo, Harper (Aubrey Plaza) i Ethan (Will Sharpe), którzy spędzają swoje pierwsze, małżeńskie wakacje w towarzystwie znajomych, Camerona (Theo James) i jego żony Daphne (Meghann Fahy). Mamy również męską część familii Di Grasso, Bert (F. Murray Abraham), Dominic (Michael Imperioli) i Albie (Adam DiMarco).
Wszyscy oni zostają nam przedstawieni w bliźniaczej dla sezonu numer jeden sekwencji na łodzi, która przybija do portu słonecznej Sycylii. Wszyscy bohaterowie zmagają się z problemami, jedni mają kryzys w na pozór idealnie poukładanym związku, inni są zwyczajnie uzależnieni od seksu. Ci najmłodsi żyją w przeświadczeniu, że właśnie w luksusowym kurorcie mogą znaleźć miłość swojego życia lub choćby kogoś, kto zadowoli im ten wypad. Dlatego też pierwsze pięć epizodów skupione jest na odkrywaniu kolejnych kart, jednak na stole leżą również piętrzące się stosy banknotów, które finalnie doprowadzą do tragedii.
Kryminogennego pierwiastka dodaje również pojawienie się w kurorcie Lucii (Simona Tabasco), miejscowej sycylijskiej prostytutki, która zaczyna coraz mocniej piąć się w pracowniczych strukturach hotelu. Do spółki ze swoją koleżanką, Mią (Beatrice Grannò), wnosi ona do serialu dość popularny ostatnio wątek sexworkingu, który w Białym Lotosie przybiera raczej komediowy wątek. Ogólnie cały ten sezon ma dużo lżejszy ton niż poprzednio i tylko wypływające z morza ciało w prologu historii sugeruje nam, że nad wszystkimi bohaterami wisi widmo tragedii.
Oczywiście pod pierzyną luźnej, wakacyjnej komedii, serial podejmuje również istotne problemy, jak nierówności rasowe, władzę czy rolę płci we współczesnym społeczeństwie. Na pierwszy plan wychodzi jednak dynamika płci, seks, niewierność oraz figura kobiety, która potrafi sobie z tym wszystkim poradzić. Przykładowo takie małżeństwo Harper i Ethana wręcz ocieka toksyczną pozytywnością, która, jak w prawdziwym życiu, pompuje tylko balonik wewnętrznej frustracji. Po przeciwnym biegunie jest Daphne, kobieta, która świadomie zakłada „różowe okulary”. Te oraz pozostałe wątki zostały potraktowane z odpowiednią dozą sarkazmu, jednak nie jest to głupawa komedyjka, gdzie wszystko musi zostać nam podane na tacy.
Bo postacie w Białym Lotosie to klasa sama w sobie i nie mówię tylko o tym, jak dobrze zostały one skonstruowane na kartach scenariusza. Aubrey Plaza to mój aktorski crush od wielu lat, ale podziwianie jej tutaj dla wielu może okazać się czystą pornografią – choć na pikantniejsze sceny z jej udziałem przyjdzie nam trochę poczekać. Być może najbardziej irytującą postacią może okazać się dla wielu Jennifer Coolidge, która na tle pozostałych dostała rolę do bardzo mocnego szarżowania. Ale moim zdaniem balansuje ona na granicy kiczu i jakiejś nowobogackiej jowialności, więc idealnie wpisuje się w struktury serialu.
Biały Lotos numer dwa to wciąż kawał naprawdę jakościowego, przemyślanego i dającego nam do przetrawienia wiele rzeczy telewizyjnej rozrywki. Wszyscy ci, którzy okrzyknęli sezon pierwszy lewicowym manifestem, mogą się czuć nieco rozczarowani, bo produkcję jednak bardziej interesuje autodestrukcyjne bogactwo aniżeli klasy społeczne. Mimo wszystko jest to kolejny, przysłowiowy gwóźdź do trumny innych platform streamingowych, ponad którymi dumnie góruje od lat HBO Max. I jeśli kolejne sezony mają trzymać zbliżony poziom, to chce z nimi ruszyć w podróż dookoła świata.
Oryginalny tytuł: The White Lotus: Season 2
Produkcja: USA, 2022
Dystrybucja w Polsce: hbomax.com
Nałogowy pochłaniacz popkultury, po równo darzy miłością obskurne horrory, Star Wars i klasykę literatury.