V/H/S/99 (2022)

Antologia w kinie grozy to bardzo dobre zjawisko, bo wymusza na twórcach zamknięcie swoich mniej lub bardziej trafionych pomysłów w dość wąskich ramach czasowych. A dla samego widza zawsze to lepiej, kiedy w jednym filmie dostanie defacto kilka opowieści. Takim właśnie sztandarowym przykładem sklejanki grozy jest od lat V/H/S, który trzyma zaskakująco wysoki poziom z każdą kolejną odsłoną. Jak jest z najnowszą częścią o podtytule 99?

Zbliżenie się do nowego milenium nadaje całości dość konkretny kierunek. W przeważającej części V/H/S/99 stylizowane jest na domowe nagrania amerykańskich nastolatków, pełne popisów na deskorolce, punk rocka i głupich żartów. Bo wiecie, kiedy kamery video trafiły do rąk zwykłych obywateli, ci z miejsca stali się domorosłymi twórcami kina, dając światu takie rzeczy, jak seria Jackass czy CKY. Te tytuły musiały paść w tym tekście, gdyż stanowią one stylistyczną podwalinę pod omawiany film.

W pewnym sensie prowadzi to nieco do unifikacji przedstawionych tutaj opowieści. To, za co najbardziej ceniłem sobie serię V/H/S to fakt, że była ona tak różnorodna. Od klasycznego slashera, przez historię o duchach na porwaniach przez kosmitów czy ataku zombie kończąc, było w czym wybierać. Tutaj mamy nieco zbliżone tematycznie etiudy, oscylujące wokół nastoletnich wygłupów. W zasadzie tylko ostatnia historyjka, będąca również chyba tą najbardziej dopakowaną budżetem, wyróżnia się zasadniczo na tle innych.

UWAGA, BĘDĄ SPOILERY

No i jest jeszcze etiuda o nazwie Ozzy’s Dungeon. Opowiada on o sadystycznym gospodarzu obskurnego teleturnieju dla dzieci, który dostaje to, na co w sumie zasługuje. Coś, co zapowiada się na wyjątkowo nieprzyjemne kino torture porn, z czasem przeszktałca się w dziwaczne, brutalne kino fantasy z dość mocno wyczuwalnym wątkiem Lovecrafta. Ten epizod i ostatni, będący zapisem z wyprawy w same czeluści piekła, to najbardziej zaskakujące elementy 99. Reszta jest niestety miałka i nijaka na tle tego, co serwowano nam wcześniej.

Bo jak inaczej określić historyjkę o tym, że grupa dzieciaków włamuje się do opuszczonego miejsca z tragiczną przeszłością i zostaje zaatakowana przez… zespół feministycznych punków anarchistek zombie. Brzmi ciekawie? Niestety, całość rozegrana jest bez jakiegoś większego polotu i sprowadza się do biegania z rozdartym ryjem po ciemnych korytarzach. A mogło być tak fajnie! Gdyby tylko podlać to większą dawką czarnego humoru otrzymalibyśmy coś może wyjątkowego, tak mamy straszak jakich wiele.

Kolejna opowieść dotyczy fatalnej w konsekwencji inauguracji do zrzeszenia siostrzanego na amerykańskim uniwersytecie. Tu już mogło być lepiej, bo ogranie zakopanej w ziemi trumny jako miejsca akcji to coś, co działa już na poziomie naszej wrodzonej klaustrofobii. Jednak, zamiast pobawić się tym tematem, twórca postanowił wrzucić do tego dołu (heh) kolejnego gumowego zombiaka. Niby to zaskakujące, ale ostatecznie wielce rozczarowywujące! Choć rozumiem, że są fani tego typu horroru, którzy z otwartymi rękoma przyjmą kolejne maszkarony.

No i w końcu chyba najlepsza, z najsłabszych etiud. W V/H/S/99 nikt już nie zawraca sobie głowy jakąś lepiącą wszystko fabułą o przeklętych taśmach, zamiast tego dostajemy poklatkowy film z plastikowymi żołnierzykami w roli głównej. Okazuje się jednak, że twórcy tej „animacji” to banda typowych amerykańskich nastolatków napędzanych buzującymi hormonami, którzy zaczynają dość nachalnie ślinić się do blond piękności z domu naprzeciw. Tutaj już nie będę wchodził w spoilery, bo rozwiązanie tej całej sytuacji naprawdę zaskakuje, będąc jednocześnie oczywistym nawiązaniem do pierwszej części cyklu.

Podobnie jak w przypadku większości antologii horrorów, które zostały napisane i wyreżyserowane przez zupełnie różnych ludzi, niektóre historie w nich przestawione mogą się spodobać jednym, a innym nie. Efekty wizualne są spójne w całym filmie i w niektórych obszarach naprawdę imponujące, ale to historie są tym, co je wyróżnia. A moim zdaniem i na tle całej serii, dostaliśmy jedne ze słabszych opowieści grozy. Nie jest to jednak coś, co przekreśla horror jako gatunek, bo sam fakt, że franczyza ta żyje i ma się dobrze, wskazuje na to, że kino grozy żyje i ma się dobrze.

Oryginalny tytuł: V/H/S/99

Produkcja: USA, 2022

Dystrybucja w Polsce: BRAK

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *