Noc Dziękczynienia (2023)

Jestem na tyle stary, że pamiętam, jak w 2007 roku jarałem się tymi wszystkimi fałszywymi zwiastunami promującymi projekt Grindhouse duetu Tarantino i Rodriguez. Jednym z nich było Thanksgiving, stylizowany na obskurny slasher wprost z samochodowego kina z drugiej połowy XX wieku wytwór gatunkowej miłości Eliego Rotha. Dziś, po 16 latach, już jako w pełni dorosły facet stałem w kasie kina z biletem na ten właśnie film.

Roth zrezygnował z obranej w swoim zwiastunie sprzed lat stylistyki przetartej taśmy filmowej, kręcąc dzieło zarówno hołdujące klasyce kina siekanego, jak i coś, co z impetem uwspółcześnia jego formułę. Noc dziękczynienia działa zatem zarówno jako ukłon w stronę świadomego fana, jak i horror nowoczesny, slasher z ery zainaugurowanej przez Krzyk 1996 Wesa Cravena. Mało kto odnalazłby się w tej mieszance, dając nam coś, co nie jest tylko kolejnym odbitym z matrycy straszydłem dla dzieciaków.

Wszystkie prawidła nurtu są na swoim miejscu. Mamy małą mieścinę, Plymouth w stanie Massachusetts, gdzie grupa przyjaciół z liceum jest prześladowana podczas Święta Dziękczynienia przez maniaka o pseudonimie John Carver. Psychol nosi tandetną plastikową maskę pielgrzyma będącego ikoną miasteczka, przez co wpisuje się idealnie w kanon wszystkich zamaskowanych morderców z kina spod znaku maczety. Na nieszczęście bohaterów, a szczęście nasze, prześladowca nie ogranicza się tylko do tagowania swoich ofiar na fikcyjnym koncie na Instagramie.

Kolejne brutalnie mordowane ofiary wskazują na to, że morderca ma coś wspólnego z tragicznymi wydarzeniami sprzed roku, kiedy to lokalny supermarket był miejscem dosłownej masakry z okazji Black Friday. Tylko kto kryje się za maską pielgrzyma? Samotny mężczyzna, który w zakupowym szale stracił żonę? A może żona właściciela dyskontu, która zrobi wszystko, by zbijać kapitał w dniu jednego z najważniejszych dla Amerykanów świąt? Wzorem wspomnianego filmu Cravena, pod maską może kryć się każdy.

Ta zagadka oczywiście zostaje rozwiązania w finale, bo morderca nie jest tutaj autonomicznym bytem zrodzonym tylko do bezrefleksyjnego pozbawiana życia niczym Jason czy inny Michael Myers. Nie odstaje on jednak zbytnio od panteonu tych najbardziej ikonicznych morderców, robiąc na ekranie cuda z ciałami swoich ofiar. Ci są cięci, pieczeni żywce w piecach, przebijani nożami i miażdżeni młotkami. Roth daje tutaj upust swoim zwyrodniałym fantazjom, przypominając nam, że jest w końcu kolesiem odpowiedzialnym za Hostel (2005) czy Śmiertelną gorączkę (2002). Więc wszyscy fani ekranowych flaków, krwi i ludzkiego mięsa powinni być seansem w pełni usatysfakcjonowani.

Na całe szczęście jednak Roth jest na tyle doświadczonym twórcą kina gatunku, że nie popada on w pastisz, balansując z gracją między slasherową umownością a powagą i estymą swojego filmu. Mimo wszystkich tych wręcz komiksowych elementów definiujących slasher jako gatunek, Noc dziękczynienia pozostaje filmem kręconym zupełnie na serio. Jest to coś, czego zdecydowanie ostatnio bardzo brakowało mi w kinie i cieszy mnie fakt, że twórcy nie boją się takiego podejścia. W końcu nawet coś tak prostego w konstrukcji może być nośnikiem jakichś mniej lub bardziej elementarnych rozważań na temat współczesnego społeczeństwa.

I to kolejna cecha filmu Rotha, którą muszę pochwalić. Jest to oczywiście film z mocno antykonsumpcyjnym przesłaniem, jednak ta filozofia nie jest tutaj dominantą. Żyjąc w czasach schyłkowego kapitalizmu, coraz częściej spoglądamy w stronę różnych alternatyw i bardzo dobrze, że nawet Eli Roth, który nie jest przecież twórcą szczególnie młodym, potrafi iść z duchem czasu. Tak samo, jak progresywnie jego film podchodzi do kwestii choćby mediów społecznościowych, które tutaj zastępują znane z lat 90. listy zostawiane przez mordercę na miejscu zbrodni czy niepokojące telefony dręczące final girl.

Dlatego też Noc dziękczynienia jawi się jako naprawdę smakowity kąsek (heh) dla wszystkich świadomych konwencji widzów, ale również dla tych, którzy od horroru oczekują spełnienia jego fundamentalnych założeń. To ten film, który wystraszy, obrzydzi czy przyprawi o uśmiech w tych momentach, w których powinien. A z poziomu meta staje się on bardzo fajną platformą do rozważań na temat współczesnego kina, bo w sumie mało który twórca, tak jak Roth, potrafi wodzić palcami po gatunkowej tkance, wiedząc dokładnie gdzie nacisnąć, aby trysnęła krew.

Oryginalny tytuł: Thanksgiving

Produkcja: USA, 2023

Dystrybucja w Polsce: forumfilm.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *