Godzilla Minus One (2023)

Godzilla weszła do kin. Niestety jednak nie do wszystkich. Dystrybutor dał plamę i film jest dostępny w zasadzie tylko w jednej sieci kin. W wyniku tego mój seans nie należało do najbardziej komfortowych, jako że siedziałem w otoczeniu jakichś ludzi, którzy wydawali się nie być w ogóle zainteresowani filmem. Oszczędziłem ich życia i z zagryzionymi zębami postanowiłem skupić się na ekranowych wydarzeniach. Najnowsza odsłona Godzilli, czyli Godzilla Minus One to wersja prawilna.

Została bowiem nakręcona przez Japończyków, a dokładnie przez słynne studio Toho, które było odpowiedzialne za powstanie pierwszej Godzilli. Mamy więc tu do czynienia z zupełnie innym podejściem niż to prezentowane w hollywoodzkich gniotach. Podstawowa różnica polega na tym, że Amerykanie zdają się nie rozumieć, czym w zamyśle miała być ta przerośnięta jaszczurka i co symbolizowała dla narodu japońskiego. A o tym właśnie opowiada najnowsza wersja, będąc nie tyle kolejnym dziełem kaiju, mający serwować prostą rozrywkę, ile czymś znacznie głębszym i złożonym.

Jest rok 1945. Wojna zbliża się ku końcowi, a Cesarstwo chyli się ku upadkowi. Jedną z ostatnich, desperackich prób uratowania sytuacji jest rzucenie do walki tak zwanych kamikaze, czyli pilotów samobójców, których zadaniem było zatapianie wrogich okrętów. Jednym z takich pilotów jest Koichi (Ryunosuke Kamiki). Mężczyzna nie chce jednak ginąć i za pomocą fortelu wymiguje się od zadania. Trafia na małą wyspę, gdzie jego maszyna ma zostać poddana przeglądowi technicznemu.

Nocą mechanicy zostają zaatakowani przez wielkiego potwora. W wyniku następnego zaniechania Koichiego większość z załogi ginie. Ocalały pilot wraca w rodzinne strony, by zacząć życie od nowa. Próbuje ułożyć sobie życie z przypadkowo poznaną Noriko (Minami Hamabe), lecz ciągle dręczy go poczucie winy i wyrzuty sumienia. Gdy Tokio zaatakowane zostaje przez zmutowaną wersję Godzilli, bohater musi ponownie zmierzyć się z wojenną traumą.

Film w reżyserii Takashi Yamazaki’ego jest dziełem wielowarstwowym. Zarówno w sferze fabularnej, jak i symbolicznej, porusza wiele wątków. Na przykładzie jednostki opowiada historię całego narodu. Nie oferuje jedynie samej akcji w postaci starć z potworem, ale prezentuje także bardzo bogate tło wydarzeń. Mamy tu do czynienia z głównym protagonistą, ale w istocie bohaterem są tutaj wszyscy ci, którzy przeżyli wojnę i próbują zbudować nową Japonię na gruzach tej starej, imperialistycznej. Każda postać odgrywa tu ważną rolę, nie będąc jedynie zapychaczem. Godzilla to dobrze napisany oraz wiarygodnie zagrany dramat psychologiczny, w którym kaiju jest poniekąd dodatkiem, który pełni rolę symbolu. Produkcja Yamazaki’ego mówi o traumie, tej indywidualnej, jak i tej ogólnonarodowej. Dostrzegalne są w niej silne akcenty antywojenne, ale także patriotyczne. Jest hołdem złożonym wspólnemu ludzkiemu trudowi i swoistym protest filmem wymierzonym w rządzących, którzy nie szanują życia zwykłych obywateli.

Godzilla była kobietą. Tak przynajmniej przez wiele lat uważałem, ponieważ jej nazwa kończyła się na „a”. Po latach dowiedziałem się, że to jednak samiec. Do dzisiaj jednak nadal mam tendencję do myślenia o potworze jako o samicy. Projekt jaszczura w Godzilla Minus One należy do tych klasycznych. Ma on bowiem olbrzymie łapy, długi ogon, wyrostki na grzbiecie oraz malutkie rączki i jeszcze mniejszą głowę. Można powiedzieć, że zwęża się ku górze. Jedyną innowację stanowi tu początkowe przedstawienie go jako dużo mniejszego gada, przypominającego bardziej dinozaury.

W wyniku testów jądrowych rozrósł się on jednak do monstrualnych rozmiarów. Jego ogólna postura jest bardzo rozrosła. Ma on grube uda i klatkę piersiową, jak również szeroki obwód. Sprawia wręcz wrażenie nieco spasionego. Dodaje mu tom jednak uroku. Ciekawym rozwiązaniem jest też sposób, w jaki przedstawiono „ładowanie” się potwora energią atomową. Każdy wystrzał z jego paszczy to osobny wybuch jądrowy. Do stworzenia obrazu bestii użyto głównie efektów komputerowych, których efekt jest jednak bardzo namacalny, a stwór nie sprawia ledwie wrażenia animacji. Godzilla jest nie do pokonania, ponieważ potrafi regenerować każdą zadaną mu ranę. Mimo że występuje on tu ewidentnie w roli złoczyńcy i zagrożenia, to jednak ukazany jest także szacunek, jakim darzą go mieszkańcy Tokio.

Godzilla Minus One to rozrywka na najwyższym poziomie. Umiejętnie łączy wartką i atrakcyjną dla oka akcję z elementami dramatu. Dobrze prowadzi różnorakie wątki, będąc pozbawionym dziur fabularnych. Zachowania bohaterów pozbawione są niemądrych decyzji, a ich reakcje oraz motywy są autentyczne i zrozumiałe dla widza. Drobne rysy na całości to wkradający się tu i ówdzie patos, na który jednak można przymknąć oko. Produkcja ukazuje, że cierpienie jest częścią składową każdego narodu i tworzy jego mentalność. Sam Godzilla reprezentuje tu bezwzględne siły natury wymieszane z niszczycielską technologią człowieka. Jego kinowe dziedzictwo ma się dobrze i nadal inspiruje kolejne pokolenia twórców. Na jego globalny sukces składa się ciężka praca całego zastępu artystów, połączonych wspólną wizją. Najnowsze jego wcielenie jest tego najlepszym przykładem, stanowiąc pomost między tradycją a nowoczesnością.

Oryginalny tytuł: Gojira Mainasu Wan

Produkcja: Japonia, 2023

Dystrybucja w Polsce: pieceofmagic.com

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *