Trudno być Bogiem (1989)

Aktor nie musi być przypisany do danego kraju. Nie jest automatycznie przypisany do rodzimej kinematografii. Dotyczy to również polskich artystów. Ponieważ mieszkamy w centrum Europy i otaczają nas same przyjazne nacje, naturalne jest, że czasem jakiś lechicki estradowy wycieruch dostanie angaż w zagranicznej produkcji. Zwłaszcza w czasach PRL-u zjawisko to było nagminne w kręgu państw bloku komunistycznego, które regularnie wymieniały się aktorami.

I tak Leon Niemczyk lądował w NRD-owskich filmach science fiction, a Grażyna Szapołowska robiła w Węgrów za lesbijkę. Była to naturalna kolej rzeczy. Innym polskim przedstawicielem w obcych dziełach był Edward Żentara. Legendarny w niektórych kręgach odtwórca roli Janka Pradery w 1989 roku zaangażowany został do roli w powstałym na podstawie powieści braci Strugackich o tytule Trudno być Bogiem. Obraz ten, będący koprodukcją francusko-rosyjsko-niemiecko-szwajcarską jest dobrym przykładem europejskiej współpracy ponad podziałami.

Akcja filmu ma miejsce w dalekiej przyszłości. Ludzkość osiągnęła zaawansowany poziom rozwoju, który umożliwia jej podróże międzygwiezdne. W parze z nim poszedł rozwój mentalny. Świat na Ziemi stał się miejscem idealnym. Wszyscy ludzie zjednoczyli się we wspólnym wysiłku osiągnięcia wyższego poziomu egzystencji przy pomocy nauki i technologii. Dzięki temu mieszkańcy Ziemi uwolnili się od chorób, wojen, głodu, chciwości oraz religii.

Chcąc szerzyć wolność i oświecenie w innych światach, organizowane są wyprawy na obce planety. Na jedną z nich wysłany zostaje Anton (Edward Żentara). Na miejscu przybiera on imię Rumata i działając pod przykrywką, stara się inwigilować obecną tam cywilizację. Znajduje się ona daleko z tyłu w rozwoju w porównaniu do tej ziemskiej, przypominając nasze czasy średniowiecza. Rumata dostaje zakaz ingerowania w zastany ład, lecz przychodzi mu to z trudnością, zważywszy na niehumanitarne warunki, w jakich żyją tamtejsi ludzie.

Świat przedstawiony w filmie to prawdziwie obskurne miejsce. Wykorzystując dzikie ukraińskie stepy, twórcom udało się stworzyć ponurą wizję rzeczywistości, w której panuje bieda, głód i bezprawie. Jedyną formą władzy jest lokalny władca, nieprzejmujący się zbytnio losem swych poddanych. Rządzi on silną ręką za pomocą armii oprychów. Sam jest jednak słaby fizycznie, jak i psychicznie.

Rumata od razu orientuje się w sytuacji i próbuje jakoś pozytywnie wpłynąć na los obywateli. Celem jego misji jest zbadanie panujących na planecie relacji pod kątem ustalenia, czy ludzie nadal posiadają barbarzyńskie instynkty, wiodąc prymitywny żywot. Wszystkie działania Rumaty są na żywo obserwowane ze statku matki, znajdującego się na orbicie, przy użyciu kamery wszczepionej w oko bohatera. Dzięki scenografii, kostiumom oraz kadrom autorzy produkcji malują sugestywny obraz, który pozwala widzowi w pełni przenieść się w czasie i przestrzeni.

Za największą jednak atrakcję filmu należy uznać obsadę. Dość powiedzieć, że w jednej z ról widzimy tu Wernera Herzoga. Dla nas, jako Polaków, równie ciekawym doświadczeniem powinno być oglądanie na ekranie rodaka Edwarda Żentary. Jest to bądź co bądź intrygujący wybór aktorski. Żentara przecież nawet u nas w kraju nie miał nigdy statusu pierwszoplanowej gwiazdy. A tymczasem trafiła mu się nie lada gratka w postaci produkcji łączącej w sobie elementy średniowiecznego eposu, science fiction i filmu akcji, co określić można mianem istnej mieszanki wybuchowej. Sam wygląd aktora budzić może pozytywne reakcje. Nosi on bowiem bujną czuprynę w siwym kolorze, przez co może budzić skojarzenia z Wiedźminem.

Tym bardziej że podobnie jak bohater sagi Sapkowskiego, włada dwoma mieczami. Sceny walk w Trudno być Bogiem stanowią jeden ze stałych pozycji w fabule. Jest to zatem kolejna po Karate po polsku (1982) produkcja, w której Żentara mógł popisać się swoją znajomością sztuk walki. Ogólnie mówiąc, film jest wart obejrzenia, chociażby właśnie dla ujrzenia tych sekwencji oraz widoku siwego Janka Pradery wymachującego mieczami. Po seansie pozostaje jednak pewien niedosyt, ponieważ ma się wrażenie, że można było wykorzystać materiał źródłowy do stworzenia jeszcze bardziej zakręconej i szalonej wizji. Jak się wydaje, tak właśnie zrobili Rosjanie w 2013, prezentując własną wersję kinowej adaptacji dzieła Strugackich. To jest już jednak temat na osobną historię.

Oryginalny tytuł: Es ist nicht leicht ein Gott zu sein

Produkcja: Francja/ZSRR/RFN/Szwajcaria, 1989

Dystrybucja w Polsce: BRAK

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *