Zły porucznik (2009)

Jestem prostym chłopem, widzę na plakacie duet Herzog i Cage, wchodzę w to w ciemno. Nawet jeśli nie jestem jakimś mega fanem tego drugiego i w życiu nie widziałem kultowego tu i ówdzie filmu z 1992 roku, którego omawiane tutaj dzieło jest luźnym remakiem. Ale widziałem dość produkcji Wernera, by przypuszczać, że wydobędzie on z Nicolasa choć trochę jego wewnętrznego szaleństwa na wzór współpracy z odżałowanym Klausem Kinskim.

Z tego co zdążyłem przeczytać, Werner odnosi się do pierwowzoru opierając na nim trzon swojego Złego porucznika. Tak, jak i tam, tutaj również mamy umorzone w narkotykach studium zagłębiania się w najmroczniejsze zakątki ludzkiej duszy. Tyle tylko, że z brudnych ulic Nowego Jorku przenosimy się na parne, pachnące torfem alejki i zakamarki Nowego Orleanu. A ta sceneria ma jakieś wyjątkowe miejsce w moim sercu.

Przewodnikiem po tym kipiącym od zbrodni miejscu jest Terence McDonagh (Nicolas Cage), tytułowy gliniarz o gumowym kompasie moralnym, nadużywający białego proszku i balansującym na granicy obłąkania. W jego mniemaniu postępuje on oczywiście sprawiedliwe, a w sprawie zabójstwa rodziny imigrantów widzi on swoje odkupienie. A, zapomniałbym dodać, że cierpi on również na przewlekły ból pleców spowodowany tym, że przed laty uszkodził je podczas próby ratowania jednego z osadzonych podczas powodzi.

Nie skupiajcie się jednak na kryminalnym aspekcie Złego porucznika, bo ten interesuje Wernera Herzoga i scenarzystę Williama M. Finkelsteina tyle, co mnie zagraniczna polityka Botswany. Twórcy są zupełnie obojętni na przewijające się przez film wątki religijne, nie eksplorują w ogóle duchowych aspektów swoich bohaterów. To nie jest opowieść o winie i zbawieniu, to po prostu chłodna obserwacja tego, jak jednostka będąca już na kolizyjnym kursie zbliża się do swojego przeznaczenia.

Podoba mi się kreacja Nicolasa Cage, który przypomnijmy, był wtedy na celowniku wszystkich po tragicznie ikonicznej roli w Kulcie (2006) Neila LaBute. Na 9 lat przed uwielbianą przez wszystkich Mandy aktor ten totalnie kradnie całe show, na co zdecydowanie zielone światło daje mu sam reżyser. To film Cage’a, to on błyszczy, poci się, wpada w szał i strzela, wtedy też wszystko inne zostaje przyćmione przez drzemiące w nim aktorskie zwierze. U jego boku może być przepiękna Eva Mendes, lecz kiedy Nick nawciąga się koksu, nie ma ona już praktycznie znaczenia.

Choć można to równie dobrze zrzucić na karb fabuły, która w ogóle nie ma szczególnie wiele do zaoferowania reszcie obsady. A ta jest imponująca, bo obok królowej improwizacji Jennifer Coolidge, zobaczymy jeszcze Xzibita, znaną z American History X (1998) Fairuzę Balk i oczywiście, jakby nie było, ikonę pewnej epoki kina, Vala Kilmera. Niestety, wszyscy oni istnieją tylko i wyłącznie jako dostawki do głównej roli, przez co nie sposób zapamiętać, a nawet odnotować sobie ich obecności na kilka dni po seansie.

Wiemy już, że Zły porucznik to popisówka dla szalonej charyzmy Nicolasa Cage, ale co z resztą filmu? Ano przypomina on bałagan nie mniejszy, jaki w Nowym Orleanie zostawił po sobie Huragan Katrina. Herzog miota się między ultra poważnym, mrocznym klimatem a dziwacznymi, wyrwanymi rodem z sennego koszmaru sekwencjami. W pewnym momencie policjanci chcący zainstalować placówkę obserwacyjną w jednym z hotelowych pokoi muszą pozbyć się pełzających po nim legwanów. Wszystko to nakręcone przez soczewkowy obiektyw nosi w sobie znamiona tych dziwnych filmów dokumentalnych Herzoga.

Film ten jednak doskonale obrazuje powiedzenie „w tym szaleństwie jest metoda!”. To jak zakotwiczenie się w dziwacznej hiperrzeczywistości zbudowanej na monumentalizmie Herzoga i szaleńczej charyzmie Cage’a. Zapewne odbiją się od niego widzowie oczekujący skupienia się na kryminalnych wątkach historii przedstawionej, ta jest tutaj tylko pewnym gatunkowym wytrychem. Natomiast wszyscy ci, którzy rozkochali się w filmowej eksploatacji, jej bezkompromisowości i nieokrzesaniu, równie chętnie oddadzą swe serca Złemu porucznikowi.

Oryginalny tytuł: The Bad Lieutenant: Port of Call – New Orleans

Produkcja: USA, 2009

Dystrybucja w Polsce: cineman.pl

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *