Według nowego badania w oceanie jest wystarczająco dużo odpadów z tworzyw sztucznych, aby wspierać ewolucję całych gatunków i potencjalnie szkodzić innym.
Opublikowane w renomowanym czasopiśmie Nature Communications dokumenty potwierdzają, że niektóre z żyjących w oceanach organizmów przechodzą przyśpieszoną ewolucję, która ułatwia im życie na dryfujących po powierzchni wyspach śmieci. Badanie, przeprowadzone przez naukowców z Smithsonian Environmental Research Center, Williams College i wielu innych oceanicznych instytucji badawczych, opiera się na istniejącym zrozumieniu sposobów transportu gatunków oceanicznych wzdłuż wybrzeży na pływających szczątkach, takich jak plastik, nasiona i wodorosty. Proces ten jest znany jako „rafting oceaniczny” i jest dobrze zbadany, ale od dawna uważano, że jest to proces krótkotrwały, a wcześniejsze badania koncentrowały się na przejściowym przemieszczaniu się zwierząt przybrzeżnych na tratwach, a nie na ich stałym przebywaniu na nich.
Według artykułu, wykładniczy wzrost zanieczyszczenia oceanów plastikiem stworzył trwałe możliwości dla gatunków przybrzeżnych na otwartym oceanie poprzez kolonizację unoszących się śmieci.
We współpracy z organizacją non-profit Ocean Voyages Institute, naukowiec Linsey Haram — która była pierwszym autorem badania jako pracownik naukowy podoktorancki w Smithsonian Environmental Research Center — przeanalizowała 103 tony plastiku z podzwrotnikowego regionu Pacyfiku. Znaleziono na nich wiele gatunków przybrzeżnych, takich jak ukwiały i krewetki podobne do obunogów, które rozwijają się na dryfujących szczątkach.
„Kwestie związane z plastikiem wykraczają poza samo jego połykanie i plątanie się w nim” – powiedziała Haram w komunikacie prasowym. „Stwarza to możliwości dla biogeografii (rozmieszczenia w środowisku) gatunków przybrzeżnych, która znacznie wykracza poza to, co wcześniej uważaliśmy za możliwe”.
Naukowcy po raz pierwszy zaobserwowali to zjawisko po trzęsieniu ziemi i tsunami, które nawiedziło Japonię w 2011 roku. Wtedy też duży kawał gruzu trafił do Północnego Pacyfiku, w pobliżu Hawajów i zachodniego wybrzeża Ameryki Północnej. „Setki przybrzeżnych, japońskich gatunków morskich zostało znalezionych żywych na kawałku gruzów, które przebyły 6000 kilometrów – a wiele z tych gatunków rosło i rozmnażało się przez lata na morzu” – czytamy w badaniu.
Chociaż dane przeanalizowane obejmowały tylko 2017 r., Haram przyznała, że nadal obserwuje odpady, które od tamtej pory dotarły do wybrzeży Ameryki Północnej. Do 2021 r. nadal obserwuje podróże plastiku po Pacyfiku, jednak drewno przestało pojawiać się w ciągu kilku lat po tsunami. „To doprowadziło nas do wniosku, że wyjątkowa trwałość i wyporność pływających plastikowych śmieci może zapewnić długotrwałą strukturę siedliskową na otwartym oceanie, w której gatunki przybrzeżne są w stanie przetrwać”.
Odkrycie to utorowało drogę do pytań o to, jak te gatunki ewoluowały, aby przetrwać w określonych warunkach na powierzchni oceanu na plastikowych śmieciach. Haram i jej współpracownicy ukuli termin „neopelagiczny” – „neo” oznaczający „nowy” i „pelagiczny” odnoszący się do otwartego oceanu – w odniesieniu do tych gatunków, obejmujących zarówno gatunki raftingowe, jak i neuston – kategorię gatunków oceanicznych, które żyją na powierzchni wody i wykształciły w tym celu unikalne mechanizmy.
W badaniu stwierdzono, że pływający plastik może również stanowić wektor przemieszczania się gatunków inwazyjnych. Tak więc, chociaż plastikowe śmieci doprowadziły do proliferacji niektórych gatunków, mogą okazać się zagrożeniem dla innych, które będą konkurować o zasoby w regionach przybrzeżnych, gdzie lądują ekosystemy neopelagiczne po podróży z otwartego oceanu.
„Gatunki przybrzeżne bezpośrednio konkurują z tymi oceanicznymi” – powiedziała Haram w swoim komunikacie. „Konkurują o przestrzeń. Konkurują o zasoby. A te interakcje są bardzo słabo poznane”.
Źródło: vice.com
Nałogowy pochłaniacz popkultury, po równo darzy miłością obskurne horrory, Star Wars i klasykę literatury.