Teksańska masakra piłą mechaniczną (1974)

 

Kiedy w 1968 roku Noc żywych trupów George’a A. Romero przeniosła horror jako gatunek spod stóp wielkich potworów i wyprowadziła z gotyckich zamczysk w stronę krytyki ówczesnego społeczeństwa żyjącego pod batem wielkich korporacji, kino zmieniło się na dobre. Jednak zaledwie 6 lat później nastąpiła kolejna rewolucja, która grozę zbliżyła widowni tak bardzo, że zespoiła ją z ludzką egzystencją, sprawiając, że nic już nigdy nie było takie samo.

Były nauczyciel Tobe Hooper twierdził, że na pomysł nakręcenia Teksaskiej masakry piłą mechaniczną wpadł podczas świątecznych zakupów. Tłum w sklepie z narzędziami przypadkowo popchnął go na stojak z piłami łańcuchowymi i w jego głowie błyskawicznie zrodziła się fantazją, w której użył jednej z maszyn do zniszczenia gorączkowej tłuszczy. Mówił, że w tym momencie film „objawił się przed jego oczami”. Tak rozpoczęła się jedna z najsłynniejszych prób przesuwania granic tego, co dopuszczalne w kinie.

Nie była to oczywiście pierwsza taka próba, bo warto wspomnieć, że Wes Craven już w 1972 roku nakręcił obrazoburcy wówczas Ostatni dom po lewej, ukazując nam brutalną prawdę o tym, że prawdziwe potwory mają zwyczajne, ludzkie twarze. Hooper poszedł jednak o krok dalej, oprawiając swoją historię o wątki takie, które nawet nie śniły się widowni lat 70. Kanibalizm był już w popkulturze dzięki wspomnianej Nocy żywych trupów, ale mordowanie przypadkowych turystów, oprawianie świeżych i wykopanych z grobu zwłok, robienie abażurów z ludzkiej skóry i karmienie ofiar mięsem swoich kolegów?

Teksaskiej masakry piłą mechaniczną, nakręcona została na farmie z początku XX wieku w Round Rock w Teksasie, przy niewielkim budżecie przez siedem dni w tygodniu, 16 godzin dziennie, w temperaturze sięgającej 30°C. I te warunki są odczuwalne również podczas seansu, bo film charakteryzuje niezwykła duchota, z ekranu aż czuć pot, rozgrzany asfalt, zapach rzeźni, czyli krew i zwierzęce odchody. Ogromne słońce pali za dnia, by w nocy zastąpione zostało rozświetlonym księżycem, rzucającym bladą poświatę na teksańskie bezdroże. 

Właściwie w swej podstawowej konstrukcji jest to całkiem prosty film. Grupa hippisów staje twarzą w twarz z klanem kanibali, który zostaje zmuszony do porzucenia swojego stylu życia przez uprzemysłowione w przemyśle mięsnym. Pomimo całej astrologicznej paplaniny, gadkach o pokoju i miłości, zostają całkowicie unicestwieni, a nawet najsilniejsi z nich pod koniec znajdą się na skraju szaleństwa. To zwykli ludzie zmuszeni do obrony przed atakiem, który pojawia się niespodziewanie, wyraźnego powodu. Spokojny styl życia klasy średniej zostaje zburzony przez siły bezprawia czyhającymi za drzwiami. Jak w Uwolnieniu (1972) Boormana istnieje wyraźna linia podziału między cywilizowaną Ameryką wielkich miast i prowincją gdzie ludzie stali się brutalni i żywią głęboko zakorzenioną niechęć do intruzów.

Hooper swoim filmem pokazuje problem idący na równi z kapitalizmem, wykluczenie. W końcu prowincjonalni mieszkańcy wsi, których jedynym sposobem na życie była praca w lokalnej ubojni bydła, zostają wyrzuceni na margines wraz z modernizacją przemysłu mięsnego. Ich rolę zastąpiły maszyny, dlatego też zwracają się przeciwko swoim wrogom, mieszczuchom, tym, co mają pod ręką. Piła do kości, młot rzeźniczy, haki do wieszania mięsa stają się zatem narzędziami zbrodni. A wszystko to pod silnym wpływem jednej z najbardziej szokujących spraw kryminalnych, jakie wstrząsnęły Ameryką – makabrycznymi odkryciami na farmie Eda Geina.

Film, który za chwilę obejrzycie, jest relacją z tragedii, która dotknęła grupę pięciu młodych ludzi. W szczególności Sally Hardesty i jej niepełnosprawnego brata Franklina„. Ten otwierający monolog, wypowiedziany przez aktora Johna Larroquette’a za którego dostał… jointa, sugeruje, że film jest prawdziwy. Chociaż ma to pewne podstawy w sprawach wspomnianego Eda Geina i Elmera Wayne’a Henleya, tak naprawdę nigdy nie doszło do masakry piłą mechaniczną w Teksasie.

Dom zamieszkany przez rodzinę teksańskich kanibali wypełniony jest prawdziwymi szczątkami zwierząt, krwią z lokalnej rzeźni i meblami wykonanymi z kości, zarówno ludzkich, jak i zwierzęcych. Jak możecie sobie wyobrazić, trzymanie wszystkich tych martwych istot w słabo wentylowanym domu doprowadziło do warunków, które nie były zbyt komfortowe dla grających aktorów. Leatherface, czyli główna atrakcja filmu, nie jest potworem zrodzonym z nikczemnej nauki ani demonicznym wcieleniem, brakuje mu nawet pobieżnych podstaw wyjaśniających jego zwichrowaną psychikę jak Psychozie (1960).

Jego ataki są chaotyczne i pozbawione jakichś racjonalnych podstaw, przez co są tak cholernie niepokojące. Nie spodziewajacie się wszelkich klasycznych tropów filmowych, nie ma gwarancji, że przystojny bohater przybędzie na ratunek maltretowanej bohaterce, nie ma gwarancji szczęśliwego zakończenia, w którym Leatherface’a porazi piorun. Brak tutaj też jakiegoś konsekwentnego budowania napięcia, kiedy nasi hipisi w końcu trafiają na feralną farmę. Brutalna niespodzianka w postaci ataku na jednego z chłopaków, podczas którego Leatherface bez ceregieli wyłania się zza ukrytych drzwi, waląc go młotem w czoło i pozostawiając w bolesnych konwulsjach, by chwilę później zawiesić jego dziewczynę na hak do mięsa, zaskakuje. To scena, która kończy się, zanim jesteśmy w stanie zdać sobie sprawę z tego, co się dzieje.

Rozciągnięty do granic atak na Marilyn Burns, można rzec główną bohaterkę filmu, nakręcony w akompaniamencie krzyków i brzęku piły mechanicznej oraz wściekłej kamery zarzucającej nas ekstremalnymi zbliżeniami wrzeszczących gardeł i szeroko otwartych gałek ocznych, powoduje, że czujemy się jak na naprawdę złym tripie po kwasie. Dosłownie można poczuć, jak psychika Marilyn Burns ulega natychmiastowej destrukcji. Jednak Tobe Hooper nakręcił swój film jako mieszczący się w rygorystycznych ramach klasyfikacji PG, więc każdy fragment stworzył tak, aby nigdy nie ukazać nam prawdziwej rzezi. Jednak przyniosło to odwrotny skutek, w rezultacie cały film charakteryzuje się brutalnością, która swoje zwieńczenie ma w naszej własnej wyobraźni.

Toby Hopper na fotelu należącym do głowy teksańskiej rodziny

Od samego początku Hooper szarga nasze nerwy. W ciągu pierwszych kilku minut tajemniczy autostopowicz pojawia się nie wiadomo skąd. Wyraźnie niezrównoważony szaleniec nagle przecina sobie dłoń brzytwą, podpala zdjęcie w furgonetce i kaleczy niepełnosprawnego Paula Partiana. To dopiero pierwsze pięć minut filmu, a już wywołuje u widza niepokojące przeczucia dotyczące tego, co ma dopiero nadejść. Dosłownie wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że ta wycieczka okaże się tragedią zapowiadaną już w napisach początkowych, prawdziwą teksańską masakrą.

Teksańskiej masakrze piłą mechaniczną udaje się nawet wykorzystać swoją amatorskość, a prymitywne zdjęcia i montaż nadają filmowi jeszcze bardziej szorstki i surowy charakter, który zapewne pozbawiona by była bardziej profesjonalna produkcja. Jak wspomniałem również, wszystkie te chałupnicze sposoby kręcenia filmu sprawiły, że zarówno ekipa za i jak i przed kamerą mogła oddać ten wyjątkowo gorący klimat, który rzeczywiście emanuje z ekranu. Każdy, zarówno bohaterowie, jak i czarne charaktery, będzie miał szczęście, jeśli przeżyje. Nowoczesne autostrady wjadą w końcu w teksańskie ostępy, poprawią się procedury policyjne, a jedynym zadaniem, jaki pozostanie zamarzniętemu w czasie klanowi kanibali, będzie utrzymanie swojego życia w pozorach normalności i tajemnicy.

Wpływ tego legendarnego filmu Hoopera na cały gatunek, jakim jest horror, jest praktycznie niemierzalny. Sam reżyser nakręcił niedoceniany i zaskakująco dobry, choć totalnie inny od oryginału sequel w 1986 roku. Później różni twórcy łapali się historii Leatherface’a i jego rodziny na różne sposoby, ale o tym pisałem w mojej chronologii całej serii TUTAJ. Warto również pamiętać, że Tobe próbował powtórzyć swój sukces kręcąc w 1976 roku równie mroczne, choć nieco bardziej popowe Zjedzeni żywcem. 

Leatherface jednak żyje w zbiorowej świadomości i ma się, jak widać, całkiem dobrze. W 2022 roku w platformie Netflix ukazała się całkiem udana Teksańska masakra piłą mechanicznąktóra wzorem serii Halloween powróciła do korzeni, nawiązując bezpośrednio do oryginalnego filmu. Dlatego też z dzisiejszej perspektywy, nakręcone z pasji i za przysłowiowe drobniaki dzieło Tobe’a Hoopera urosło do miana dziedzictwa kulturowego współczesnej Ameryki. To zarówno jej symbol, jak i niechlubny dowód na to, że to właśnie amerykański sen kończy się tam, gdzie stajemy się wrogiem wszystkich tych, którzy zostali przez niego pokrzywdzeni. A człowiekowi łatwo jest porzucić kajdany norm, którymi jest związany.

Oryginalny tytuł: The Texas Chainsaw Massacre

Produkcja: USA, 1974

Dystrybucja w Polsce: flixclassic.pl

Źródła:

1). The Texas Chainsaw Massacre: Our Collective Nightmare, Jen Janes, Regis University/

2). The Texas Chainsaw Massacre (1974), moriareviews.com/

3). bandsaboutmovies.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *