Blair Witch Project (1999)

Jest początek XXI wieku, a mały ja dowiaduje się jakimś cudem, że istnieje film, który w całości stanowi zapis z kamer zaginionej w lesie grupy studentów. Wyobraźnia mi eksploduje, kiedy jakiś czas później trafiam w jednej z gazet z grami na recenzję Blair Witch Volume I: Rustin Parr a w niej kultowy już tekst o trójce młodych ludzi, którzy tajemniczo znikają gdzieś w lasach stanu Maryland. Wtedy też następuje eskalacja mojej fascynacji tematem Wiedźmy z Blair i kiedy mam tylko okazję dorwać się do komputera z internetem, godziny spędzam na specjalnie przygotowanej stronie poświęconej tej produkcji, gdzie iluzja obcowania z prawdziwymi wydarzeniami podsycana jest jeszcze mocniej. W końcu zamęczona ciągłym gadaniem o Blair Witch Project mama przynosi płytę z filmem do domu.

Chociaż elementy materiałów znalezionych, bo tak chyba najprościej przetłumaczyć ten termin, były w kinie praktycznie od jego początków, tak naprawdę pierwszym znaczącym tytułem dla tego nurtu był Cannibal Holocaust (1980) w reżyserii Ruggero Deodato. Wcześniej sekwencje takowe znaleźć mogliśmy choćby w Caltiki – nieśmiertelny potwór (1959) wizjonera Mario Bavy. Praktycznie połowa filmu Deodato stanowi znaleziony w amazońskiej dżungli materiał filmowy, który okazał się na tyle przekonujący, że reżyser musiał stawić się w sądzie wraz z aktorami, by udowodnić, że to tylko inscenizacja. Warto również wiedzieć, że na rok przed premierą omawianego tutaj filmu, bo w 1998, swoją premierę miał telewizyjny horror The Last Broadcast. Schemat? Grupa filmowców udaje się do lasu w celu nakręcenia materiału o domniemanym Diable z New Jersey, ślad po nich ginie, zostają tylko nagrania wideo. Brzmi znajomo?

Jeden z twórców Blair Witch Project, Daniel Myrick, powiedział w wywiadzie z 2018 roku dla The Guardian, że zaczął myśleć o ikonicznej figurce z patyków, która naprowadziła go na cały film. Myrick powiedział: „Dorastałem w lasach i na bagnach Florydy. Przez długi czas miałem pomysł, żeby zobaczyć figurkę zwisającą z drzewa i cholernie mnie to przeraziło. Ed Sánchez, przyjaciel z uniwersytetu, który skończył jako współreżyser, pomógł mi przerobić to na 35-stronicową opowieść o trzech studentach, którzy zaginęli po tym, jak udali się do lasu Maryland, aby nakręcić film dokumentalny o legendarnej czarownicy. Pomysł polegał na tym, że ten film został zmontowany później, z wykorzystaniem materiału, który nakręcili. Pod koniec lat 90., wraz z rozwojem technologii cyfrowej, było tylko kwestią czasu, zanim ktoś nakręci tego rodzaju pierwszoosobowy film”.

Zanim jednak doszło do realizacji właściwego filmu, Daniel Myrick wraz z Eduardo Sánchezem postanowili nakręcić innowacyjny wówczas marketing. Jak już wspomniałem, w latach 90. styl mockumentary (fałszywy dokument) nie były niczym niezwykłym. Choćby takie Oto Spinal Tap (1984) stało się kultowym hitem te dziesięć lat wcześniej, z pewnością nie były to zabiegi powszechne w horrorze i łatwo było przypisać im satyrę lub parodię. Tak oto w 1999 roku powstało Curse of the Blair Witch, fałszywy dokument poświęcony historii Elly Kedward, domniemanej czarownicy, która nękała i po dziś dzień ponoć nęka spokojne miasteczko Burkittsville, dawniej Blair. Myrick i Sánchez sprawili, że film dokumentalny Curse of the Blair Witch stał się hiperrealistycznym wstępem dla całej legendy, cofając się do różnych momentów w historii. Były fałszywe wywiady z historykami i mieszkańcami miasteczka Burkittsville. Format programu i praca kamery były bardzo zbliżone do filmów dokumentalnych Discovery Channel.

Zobacz Curse of the Blair Witch poniżej:

Zdjęcia miały miejsce w faktycznym mieście Burkittsville i Germantown w stanie Maryland, ale produkcja wymyśliła nazwę miasta Blair. Program zawierał relację z paranormalnymi doświadczeniami fałszywych postaci historycznych, które są identyczne z upiornymi wydarzeniami w filmie, więc każdy, kto go później oglądał, szybko połączył kropki. Dokument wspominał o znalezieniu taśm, które rzekomo były materiałem źródłowym dla filmu. Myrick i Sánchez zbudowali czynnik strachu, dostrajając widzów do tych drobnych szczegółów (takich jak drewniane symbole na drzewach), a także zachęcając ich do myślenia, że ​​​​zaginięcia były oparte na prawdziwej legendzie lub prawdziwych wydarzeniach.

Elly Kedward, młoda dziewczyna, została wygnana z kolonialnego miasta Blair w stanie Maryland, gdy została oskarżona o próbę upuszczenia krwi miejscowym dzieciom. Pod koniec XIX wieku dziecko zaginęło w pobliskim lesie, a kiedy wróciło, jedna z grup poszukiwawczych została znaleziona wypatroszona na nazwanym później Coffin Rock. W Burkittsville w latach czterdziestych stary pustelnik o imieniu Rustin Parr przybył z lasu Black Hills, oznajmiając, że „skończył” – zabił siedmioro dzieci w swoim odosobnionym domu i obwinił o ich śmierć Wiedźmę z Blair. Materiał filmowy z zaginionej ekipy dokumentalnej został znaleziony w ruinach domu Rustina Parra. Tak w dużym skrócie wygląda mitologia, jaką przedstawili nam twórcy The Blair Witch Project.

Polecam szczerze zagłębić się w historię Wiedźmy z Blair na własną rękę, bo jest ona tak bogata w szczegóły, że naprawdę trudno czasami uwierzyć, że w całości została ona po prostu zmyślona. 

Gwoli przypomnienia, nigdy nie było„ czarownicy z Blair ”, ani okolice Burkittsville nigdy nie były znane jako „Blair”” — napisał Timothy J. Reese w 1999 r. „Ci, którzy twierdzą, że odrobili pracę domową w tym zakresie, powinni lepiej skierować swoje łatwowierne zapytania do błaznów, którzy stworzyli ten fikcyjny filmowy nonsens. My, miejscowi, bylibyśmy wdzięczni, gdyby przenieśli swoje fantazje gdzie indziej”.

Te niepokoje mieszkańców Burkittsville nasiliły się po premierze The Blair Witch Project na festiwalu Sundance. Po zakupie filmu przez Artisan Entertainment producent zlecił Myrickowi i Sánchezowi nakręcenie dodatkowego materiału filmowego zarówno do filmu (w tym wzmianki o Rustinie Parrze i czterech alternatywnych zakończeniach), jak i fałszywego telewizyjnego filmu dokumentalnego, który został wyemitowany na kanale Sci-Fi Channel (obecnie supermodny „SyFy”) w tygodniu, w którym film został wydany. Julia Fair, pracownica Haxan Films Myricka i Sáncheza, była odpowiedzialna za tworzenie rekwizytów i materiałów przedstawiających magiczną historię Blair.

Książka „The Blair Witch Cult” opublikowana w listopadzie 1809 roku.

Próbowałam umieścić to w kontekście historycznym. Zbadałam czasy i historię Maryland” – powiedziała Fair The Baltimore Sun w 2000 roku. Prawdziwe miasteczko Burkittsville zostało założone przez Henry’ego Burkitta w 1810 r. W historii Fair, magnat kolejowy założył je na miejscu Blair w 1824 r., aby móc eksploatować złoża wapienia na tym obszarze (w pobliżu rzeczywistego Burkittsville nie ma złóż wapienia). Rok po premierze filmu Fair zdała sobie sprawę, co przyniosła jej gruntowna praca. Według wywiadu z kwietnia 2000 roku, przysięgła, że ​​nigdy więcej nie odwiedzi miasta po tym, jak historyk z Burkittsville powiedział jej: „Rujnisz historię mojego hrabstwa”.

„Blair Witch Mania” zbliżała się do Burkittsville jak burza. W tygodniach poprzedzających premierę filmu 30 lipca mieszkańcy otrzymywali e-maile od nieznajomych z pytaniami o wiedźmę. Naczelnik poczty Larry Ott powiedział The Baltimore Sun, że odparł lawinę telefonów. „Jestem naczelnikiem poczty od 1993 roku i mówię im, że gdyby to wszystko wydarzyło się w 1994 roku, myślę, że bym o tym usłyszał”. Miasto wyznaczyło swoich dwóch zastępców policji na nadgodziny do patrolowania cmentarza i wydało powiadomienie dla wszystkich mieszkańców: „Po obejrzeniu filmu ludzie mogą chcieć przyjechać i zobaczyć, jak naprawdę wygląda Burkittsville. Prosimy o zachowanie ostrożności i wzmocnienie środków ostrożności”.

W jednym z najbardziej intensywnych doświadczeń filmowych, jakie można sobie wyobrazić, aktorzy Heather Donahue, Joshua Leonard i Michael C. Williams wcielili się w fabularyzowane wersje samych siebie, udając się do lasów Maryland, aby nakręcić film dokumentalny o legendzie Blair Witch. Częścią tego, co sprawiło, że Blair Witch Project było tak przełomowe, jest fakt, że porażał swoją autentycznością.

Tak naprawdę nie miałem żadnego doświadczenia zawodowego poza czteroletnim stażem w SUNY New Paltz. W zaproszeniu do castingu było napisane: „Film fabularny ma być kręcony w zalesionym miejscu”, myślałem wtedy, że był to improwizowany film fabularny… Wymagana improwizacja i biwakowanie. Uwielbiam obie te rzeczy, więc pomyślałem, że to interesujące. Poszedłem więc na rozmowę i zauważyłem coś w rodzaju szyldu oraz małe ulotki mówiące: „Jeśli dostaniesz tę rolę, będziesz narażony na niewygodne sytuacje fizyczne, nigdy nie będziesz w niebezpieczeństwie, będziesz spędzać większość czasu na zewnątrz, jeśli to nie twoja broszka, proszę, nie bierz udziału w przesłuchaniu” – wspomina casting Michael C. Williams.

Daniel Myrick wyjaśnił: „Ustaliliśmy proces przesłuchania w taki sposób, który pozwolił nam szybko ocenić zdolność danej osoby do improwizacji i kiedy aktorzy podpisali się, zobaczyli akapit, w którym stwierdzono, że zamierzasz ubiegać się o zwolnienie warunkowe, zostałeś skazany za morderstwo dwanaście lat temu, a teraz przygotowujesz się do przedstawienia swojej sprawy przed komisją ds. Zwolnień warunkowych„.

Największe wrażenie na twórcach podczas castingów zrobiła Heather Donahue, która zapytana o to, czy powinna zostać zwolniona warunkowo, spojrzała prosto w oczy Myricka i Sancheza mówiąc: „Myślę, że nie powinnam zostać zwolniona w ogóle”.

Heather czytająca makabryczną historię Coffin Rock.

Podczas preprodukcji twórcy musieli upewnić się, że wszystko jest w idealnym stanie, aby aktorzy mogli samodzielnie kręcić materiał filmowy. Wymagało to nauczenia ich, jak korzystać ze sprzętu, zapoznania z terenem i przygotowania narzędzi do przetrwania. Producent Gregg Hale, były wojskowy, przekonał wszystkich do systemów GPS. Były dwa, jeden posiadali aktorzy, drugi Sanchez i Myrick. Na trzy tygodnie przed zdjęciami twórcy udali się z Edem do lasu i oznaczyli wszystkie tereny, gdzie miały być obozowiska i gdzie działa się akcja filmu, więc wszystko było bardzo metodycznie przemyślane.

I całą tę tytaniczną pracę wykonaną przez twórców oraz aktorów naprawdę czuć podczas seansu. Nawet dziś pierwsze Blair Witch Project poraża swoim realizmem. Nasi bohaterowie to po prostu studenci, ludzie, którzy w obliczu dziwnych wydarzeń łamią się, popadają w konflikty i zwyczajnie są przerażeni. Do miana legendy urosła już pamiętna scena, w której wystraszona Heather wybiega z namiotu, z krzykiem uciekając w ciemną noc. Co ją wystraszyło? My, widzowie, słyszymy co prawda jakieś szepty dochodzące spoza namiotu, ale prawdziwe źródło niewyobrażalnego strachu naszych bohaterów pozostaje dla naszej wyobraźni.

Jednak najbardziej ikoniczną sceną, parodiowaną nomen omen w serii Straszny film, jest kultowe pożegnanie nakręcone przez zrozpaczoną i przerażoną dziewczynę. To sekwencja tak kultowa, że z czystym sercem umieściłbym ją jako jeden z najbardziej pamiętnych momentów w historii kina w ogóle. Te elementy właśnie stanowią o wielkości Blair Fitch Project. Duet amerykańskich twórców dał nam film, który bardziej niż na ekranie, straszy w naszych własnych głowach zaszczepiając je ziarnem niewiadomej. Czy wiedźma naprawdę istnieje? Czy nasi bohaterowie po prostu stali się ofiarami masowej histerii i brakiem przygotowania do przetrwania w dziczy? Znając tylko ten jeden film, furtka ta pozostaje otwarta.

Dzięki tak mocno zaimprowizowanemu scenariuszowi widza przyciąga surowa podróż filmowców przez utopione w martwym listowiu lasy Maryland. Jesteśmy w stanie uwierzyć, mimo narracyjnej oszczędności, że to paczka dobrych znajomych, a ich więź powoli zostaje zerwana przez przerażające okoliczności, którym zmuszeni są stawić czoła. Momenty, w których bohaterowie zaczynają obwiniać się nawzajem za skazaną na porażkę podróż, podkreślają dynamikę podziałów w grupie. Stanowią także kontrast pomiędzy ciągłym śmiechem i beztroską, które uchwycono wcześniej. Donaghue jest pomysłodawcą tak zwanego filmu dokumentalnego i spośród całej trójki to ona jest gwiazdą The Blair Witch Project. Osiągnięcie punktu krytycznego przychodzi jej z czas, ale kiedy go osiąga, aktorka jest doskonała. Jej krzyki i reakcje na brak tchu są tak wiarygodne, że wywołują gęsią skórkę na plecach.

Co więcej, film wykorzystuje na swoją korzyść estetykę found footage, która właśnie po jego premierze na dobre zagości w kinie gatunku. Podczas pobytu w lesie kamera w rękach naszych bohaterów popada w chaos, biorąc pod uwagę, jak wszyscy oni są przerażeni, gdy słyszą dźwięki dochodzące z zewnątrz namiotu. Szczególnie w przypadku zdjęć nocnych trudno jest dostrzec szczegóły, ale to, co można zobaczyć przy ograniczonym oświetleniu, wystarczy, aby utrzymać widza w napięciu. To pokazuje, że oprawa wizualna, której towarzyszy odpowiednia dawka mrożących krew w żyłach dźwięków i ruch kamery, może sprawić, że materiał filmowy będzie bardziej onieśmielający, nawet jeśli jakość obrazu nie jest zbyt dobra.

Z drugiej strony jednak to, co pojawia się na ekranie, nigdy nie wykracza poza psychologiczną zabawę. Ciemne i gęste otoczenie lasu, stale drżąca kamera z ręki oraz materiały nagrane na wideo i taśmie 16 mm sprawiają, że nie można dostrzec niczego istotnego. Bohaterowie biegają po lesie i krzyczą: „Widzieliście to?”, ale odpowiedź widowni brzmi: „Nie – nie, nie widzieliśmy nic„. Kamera tego nie widziała, widzowie też. Każdy łowca duchów i badacz zjawisk paranormalnych w telewizji zastosował tę samą taktykę. Ostatecznie widzowie nic nie widzą, film pozostaje zależny od tego, co naszym zdaniem widzą bohaterowi, a nie od tego, co nam się wydaje. Zanim nadejdzie pośpieszna, wieńcząca sekwencja w zniszczonej leśnej chacie, słyszymy krzyki Josha, gdy Mike stoi w kącie i czeka na egzekucję dokonaną przez, w sumie, nie wiadomo kogo lub co. Kamera pada na ziemię, nie wiemy, co się stało, wszystko rozegrało się tak naprawdę w naszej głowie.

Blair Witch Project jest owocem potęgi opowiadania historii nawet w przypadku napiętych terminów i braku funduszy. Film znakomicie podważa klasyczną strukturę horroru, pokazując, że życie może być bardziej przerażające niż jakiekolwiek jump-scare’y czy upiorne, nadprzyrodzone postacie. W końcu oglądając film przedstawiający postacie, wątki fabularne i kilka przerażających spotkań, możesz się bać, ale jednocześnie być oderwanym od tego, co jest prezentowane na ekranie. Ale kiedy oglądasz rzeczy nakręcone zwykłą kamerą w normalnie wyglądającej scenerii, w której spełniają się wszystkie Twoje najgorsze koszmary, trudno nie poczuć poruszenia, a nawet samemu osadzić się w tej makabrycznej sytuacji.

Dzięki znakomitym improwizacjom i sprytnemu wykorzystaniu pracy kamery możemy skutecznie zatrzeć granicę między rzeczywistością oraz fikcją, wpadając w pułapkę realizmu. I nawet dziś, kiedy wszyscy już wiemy, że legenda wiedźmy z Blair to tylko sprytnie zainscenizowany scenariusz, nie przeszkadza to w nazwaniu Blair Witch Project wartościowym, kultowym klasykiem. W żołnierskich słowach, każdy, kto mianuje się fanem horroru (choć poszedłbym o krok dalej, mówiąc o fanie kina w ogóle) musi prędzej czy później zmierzyć się z dziełem Myricka i Sancheza.

Oryginalny tytuł: The Blair Witch Project

Produkcja: USA, 1999

Dystrybucja w Polsce: monolith.pl

Źródła:

1). How a Small Maryland Town Survived the Blair Witch, Dave Gonzales, thrillist.com/

2). The Terrifying True Story of How 'The Blair Witch Project’ Was Made, Tatiana Tenreyro, vice.com/

3). The Real-Life Inspiration Behind The Blair Witch Project, Explained, Aya Tsintziras, gamerant.com/

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *