Krytpozoologia to dziedzina zajmująca się tropieniem i badaniem nieznanych gatunków zwierząt. Chodzi tu głównie o stworzenia znane z legend i zeznań świadków, które jednak nie są oficjalnie uznawane przez naukę. Niektóre z takich relacji sięgają nawet kilka wieków wstecz, lecz większość pochodzi z naszego stulecia. W tym właśnie okresie powstało najwięcej publikacji, a tematyka ta przedostała się do zbiorowej świadomości także dzięki popkulturze. Proces ten jest zwłaszcza widoczny za oceanem, gdzie grasuje kilka najbardziej znanych kryptyd. U nas jeszcze zagadnienie to traktowane jest z przymrużeniem oka, a wiele osób nie zetknęło się nawet z takim określeniem. Okazją, by to zmienić i dowiedzieć się czegoś więcej o sprawie stanowi seans amerykańskiej produkcji z 2021 roku o wymownym tytule Kryptozoo.
Główną osobą odpowiedzialną za powstanie dzieła jest pochodzący z USA ilustrator i twórca komiksów Dash Shaw. Uznanie zdobył on w dużej mierze dzięki swoim powieściom graficznym. Ma jednak również na swoim koncie dwa pełnometrażowe filmy. Jednym z nich jest właśnie Kryptozoo. Jego główną bohaterką jest Lauren Gray (Lake Bell), kobieta weterynarz, a także kryptozoolog. Jej życiową misją jest znajdowanie i ochrona kryptyd przed ludźmi chcącymi zrobić im krzywdę bądź w inny sposób wykorzystać.
W tym celu wraz ze swoją mentorką Joan (Grace Zabriskie) tworzą zoo dla zgromadzonych stworzeń, które ma stanowić dla nich swoisty azyl oraz pełnić funkcje edukacyjne. Fascynacja Lauren nieznanymi nauce zwierzętami ma swoje źródło w dzieciństwie, kiedy to dręczyły ją koszmary, a z pomocą przyszła jej Baku, czyli znana z japońskiego folkloru istota pożerająca złe sny. Oczywiście wejściem w posiadanie kryptyd zainteresowane jest również wojsko, a to w celu użycia ich jako broni. Lauren musi zatem walczyć z kłusownikami oraz odpowiedzieć sobie na pytanie, jaka jest cena ingerencji w prawa natury.
Motyw kryptozoologii czy też innych pseudonauk nie jest często wykorzystywany w świecie kina, dlatego też wybór takiego tematu zasługuje na pewno na uwagę. Należy jednak zaznaczyć, że organizmy przedstawione w produkcji nie do końca mogą być zaliczone do kryptyd. Część z nich w ogóle trudno zakwalifikować do zwierząt, gdyż potrafią mówić oraz posiadają ludzką inteligencję. Większość z nich pochodzi z podań i legend narodów całego świata. Odnaleźć wśród nich możemy znane z mitologii centaury, jednorożce, gorgony czy fauny. Brakuje za to tak sztandarowych kryptyd, jak Yeti, Chupacabra czy potwór z Loch Ness. Można to uznać za lekki brak konsekwencji oraz szerzenie dezinformacji ze strony twórców. Jest bowiem zasadnicza różnica między pełnymi alegorii mitami a współczesnymi relacjami o potworach z krwi i kości.
Styl animacji Shawa jest dość realistyczny, jeśli chodzi o postacie ludzkie. Nie jest to na pewno realizm znany z rotoscopingu, lecz jego rysunki nie ukrywają ani nie tuszują niczego. Bohaterowie są często niedoskonali, a ich kontury nieco koślawe tak jak w prawdziwym życiu. Kreska jest nieregularna, zachowując jednocześnie nieskomplikowany charakter. Przywodzi to na myśl skojarzenia z dziełami Priita Pärna. Animacja sprawia na pewno w wielu momentach wrażenie niedopracowanej, lecz jest to oczywiście świadomy zamysł artysty.
Samo poruszanie się postaci także jest archaiczne. Nie obserwujemy zatem płynnych ruchów, a widoczne przeskoki rodem z animacji poklatkowej. Całość przypomina nieco rodzaj wycinanki, co można tłumaczyć faktem, że Shaw wywodzi się ze świata komiksu, a nie filmu rysunkowego. Na więcej fantazji twórca pozwolił sobie przy tworzeniu kryptyd. Ich projekty są o wiele bardziej bajkowe oraz pełne kolorów co jednak wydaje się naturalnym rozwiązaniem.
Kryptozoo jest zdecydowanie animacją skierowaną do dorosłego widza. Świadczyć mogą o tym, chociażby liczne sceny przemocy oraz otwarta nagość. Autorzy nie stronią od ukazania tej brzydszej twarzy człowieka, zarówno w przenośni, jak i dosłownie. W trakcie seansu widz może kilkukrotnie zadawać sobie pytanie, czy jest świadkiem czystej rozrywki, czy reżyser próbuje też przemycić w swym dziele jakieś przesłanie. Na pewno silnie obecne są tu hippisowskie ideały. Akcja filmu rozgrywa się z resztą w latach 60. Mamy tu zatem motywy walki o wolność, równość i tolerancję. Autor staje tym samym niejako w obronie wszystkich tych, którzy w jakiś sposób czują się inni. Motyw ten mocno przebija przez tę amerykańską produkcję.
Znacząco zaakcentowany jest także negatywny wpływ działań człowieka na środowisko naturalne oraz potrzeba jego ochrony za wszelką cenę. Przy okazji zadane zostaje pytanie, czy próbując chronić faunę, przypadkiem nie zniewalamy jej i nie próbujemy na siłę uszczęśliwić jej przedstawicieli, których powinniśmy tak naprawdę zostawić w spokoju. Trzeba przyznać, iż wątki te są w filmie przedstawione w dość naiwny, by nie rzec infantylny sposób. Sprawia to, że nie do końca traktować go można jako poważny głos w dyskusji na jakikolwiek temat. Ciężko orzec, w jakim stopniu był to scenariuszowy zabieg, lecz obraz można posądzać o pewne ideologiczne skrzywienie. Jeśli komuś jednak nie przeszkadzają te drobne niedociągnięcia w przekazie, to na pewno może sięgnąć po Kryptozoo, by nacieszyć oko bujną animacją napędzaną przez bogatą wyobraźnię autora.
Oryignalny tytuł: Cryptozoo
Produkcja: USA, 2021
Dystrybucja w Polsce: hbomax.com