„It’s happening again”. Wyjaśniamy serial „Twin Peaks” część 2

Pierwszą część naszego tekstu przeczytacie tutaj!

„That gum you like is going to comeback in style” – tymi słowami na twitterze David Lynch spowodował, że cały świat w 2014 roku zamarł na kilka sekund. Tajemniczy tweet zrodził mnóstwo pytań – czy powstaje coś związanego z Twin Peaks, dlaczego po tylu latach Lynch wyciąga fragment z serialu i najważniejsze – czy serial powraca? Nie czekaliśmy długo, bo już trzy dni później pojawił się kolejny wpis: „Dear Twitter Friends… It is happening again”, który tym razem rozwiał wszelkie wątpliwości.

Serial doczekał się trzeciego sezonu Twin Peaks: The Return. Ci zaś, którzy spodziewali się wyjaśnień i kontynuacji historii, tak dobrze już znanych nam bohaterów, mogli poczuć się rozczarowani. I kiedy już myślimy, że otwarte zakończenie w końcu doczeka się rozwiązania, to z każdym kolejnym odcinkiem przybywa pytań bez odpowiedzi. To nie jest już moment, w którym oglądamy prostą historię o morderstwie licealistki. The Return jest jak przejażdżka rollercoasterem pełna metafor, filozofii i symboliki.

W dalszej części naszych objaśnień skupimy się bardziej na sezonie, który powrócił po równych dwudziestu pięciu latach i jest niejakim ukoronowaniem całego dorobku Lyncha i Frosta, ich dziwnego, tajemniczego (i do końca tylko dla nich zrozumiałego) świata.

Część VI

Trzeci sezon Twin Peaks to już nie historia Laury Palmer. Wiemy, co się stało, jak do tego doszło, co tak naprawdę znaczyła każda postać i jak miało się to do całej koncepcji serialu. Tutaj cała akcja dzieje się w większości poza miasteczkiem, poznajemy zupełnie nowych bohaterów, ale przenosimy się w też inne rzeczywistości. To osiemnaście odcinków, które z początku wydają się chaotyczne i całkowicie odbiegają od klimatu i fabuły, to punkty zwrotne, które zgrabnie łączą każdy wątek, który zostawił po sobie niedosyt, a na wyjaśnienie musieliśmy czekać aż dwadzieścia pięć lat. Sam Lynch stwierdził, że został on stworzony tylko po to, by zaspokoić ciekawość fanów.

Zawsze jest dobry moment, by odpalić intro Twin Peaks!

I tak na przykład obserwujemy dalsze losy znanych nam bohaterów, ale zauważamy, że nie ma czegoś takiego jak szczęście w TV. Sytuacje, które w prawdziwym życiu można uznać za szczęście lub pecha, nie dotyczą bohaterów serialu, bo w nim decyduje o wszystkim scenariusz. Wszystko zależy od twórców serialu. Personifikacją tych cech są Cooper i Mr. C – są jak dwie strony monety. Cooper potarł swoją twarz – jak pociera się monetę – przynosił szczęście, ale gdy Mr. C potarł twarz mechanika, ten zginął – przyniósł pecha. Ponownie wracamy do postaw serialu, czyli równowagą między dobrem a złem. Tyczy się to również miejsc, bo tak jak RR Bar, tak Roadhouse to mikrokosmos doświadczeń z poprzednich sezonów, gdzie światło przeplata się z mrokiem, utrzymując balans. Do tego niesamowite piosenki kończące odcinki w Roadhouse są opowieściami o losie miasteczka, ale i ukłonem w stronę Julee Cruise.

To także sentyment, ale i smutek, który odczuwamy jako widzowie, kiedy oglądamy Audery. Nie jest już młodą i seksowną dziewczyną, której zależało na przyciągnięciu uwagi widzów. Choć wciąż jest charakterną kobietą, która oddaje się muzyce we własnym tańcu, zostając w pustym pokoju, bez makijażu, uświadamia sobie, że jej lata świetności w tym serialu minęły bezpowrotnie. Jest ona niejakim odbiciem losu całego serialu Twin Peaks – on również nie będzie już takim jak kiedyś. Minęło zbyt wiele lat, a aktorzy, bohaterowie, również ulegli presji czasu. Tak ważne zatem jest, aby nie doszukiwać się w nim kontynuacji, powiązań, ale raczej domknięcia.

Część VII

The Return jest pełne mroku i zła. Nie ma tam miejsca na oczyszczenie bohaterów z ich złych uczynków, nie dochodzi nawet do ich ukarania, ale dzisiejsza widownia potrzebuje mocniejszego przedstawienia przemocy, niż ta z lat 90. David Lynch powiedział w wywiadzie, że historia Laury to złota gęś, która znosi złote jaja – to one przedstawiają jasną, dobrą stronę w świecie Twin Peaks. Są pięknymi, pobocznymi historiami, które wywodziły się od głównego wątku, czyli morderstwa. Z drugiej strony oglądamy też wszystkie złe i mroczne historie – zgniłe jaja.

Ciekawe jest to, że za każdym razem, gdy ktoś rozwalał sobie głowę, towarzyszył temu dźwięk rozbijanego jajka. Lynch uważał, że nasze głowy zostały stworzone przez  Zeitgeista, który zainfekował nasze TV. Przesłanie, które niesie ze sobą trzeci sezon, jest proste choć nieoczywiste: TV sprawia, że nasze mózgi gniją.

David Lynch wcielił się w swoim serialu w rolę szefa biura FBI

Część VIII

Rozwiązaniem największej zagadki serialu wcale nie okazuje się to, kto zabił Laurę, ale kim jest Judy. Gordon Cole tłumaczył agentom, że Judy to ekstremalnie zła siła, która dawniej nosiła imię Jowday. Powiązane jest ono z językiem mandaryńskim, oznaczając wyjaśnienie, zakończenie. Padające słowa Jeffriesa: „Well now. I’m not gonna talk about Judy; in fact, we’re not gonna talk about Judy at all, we’re gonna keep her out of it!„, miały na celu odwleczenie zakończenia śledztwa, dopóki wszystkie elementu układanki – cały scenariusz – nie zostanie wypełniony. Judy została w tajemnicy do samego końca. Była personifikowana i utożsamiana ze złymi siłami, ale to były jedynie nasze przypuszczenia. Spotkaliśmy Judy również w filmie – to cała chronologia wydarzeń, która prowadziła do śmierci Laury. Następnie stała się całą fabułą serialu. Każdy z bohaterów starał się ją znaleźć i dowiedzieć się gdzie i kim ona jest. Dlatego na końcu filmu małpa, symbol ciekawości, wypowiada to słowo – Judy, bo wszystko się zakończyło.

Część IX

Zastanawia nas również, kim była Diane i co znaczyło, że była tulpą. Była czymś w rodzaju wymyślonego przyjaciela, który wie, że jest wymyślony, ale ma własną osobowość, możemy się z nim komunikować, choć żyje w naszej głowie. Jak już wcześniej się dowiedzieliśmy, Twin Peaks to sen, coś, co nam się przyśniło, a więc było tylko w naszej głowie. Warto zaznaczyć, że w pierwszym i drugim sezonie nie widzieliśmy Diane, a jedynie słyszeliśmy kierowane do niej nagrania przez Coopera. Był to sen Lyncha, więc tylko on wiedział, jak Diane mogłaby wyglądać. Natomiast trzeci sezon, wyśniony przez widzów, zobrazował nam już jej postać, bo teraz my mieliśmy okazje ją sobie wyobrazić. Była niejakim odzwierciedleniem starego Twin Peaks w świecie nowego The Return.

Scena, w której Cooper jedzie z Diane i jest gotów, by wrócić do znanego mu świata – starej TV, odbywa się przy liniach wysokiego napięcia. Intuicja podpowiada Dale’owi, że tamto miasteczko może różnić się od tego, które znał, bo my – widzowie – znamy zakończenie, a tajemnica została rozwiązana. Cooper  przechodzi jednak przez portal między dwoma światami, mimo obaw i ostrzeżeń ze strony Diane. Nasza miłość miała przywrócić serial, ale zamiast tego, wymazała go z historii. Serial istnieje tylko w przeszłości, a przeszłość możemy nadal oglądać w TV – w powtórkach (the return – powrót). Cooper zachował swoją tożsamość, pomimo tego, że nie istnieje w naszym świecie. Ten Cooper to mniej, niż to co pamiętamy z TV, bo nie jest już tą postacią z telewizji, która miała być karykaturą opery mydlanej. Kawa nie jest już paliwem dla śledztwa, teraz to zwykła kawa. Tym samym, agent nie jest już samym dobrem, światłem – teraz jest zrównoważony, bo w rzeczywistości każdy ma dobre i złe strony (tak, jak scena z użyciem broni palnej w barze, w której Coop pokazał swoją ciemniejszą stronę), a nam ciężko jest zaakceptować to, że Twin Peaks, które znaliśmy, odeszło.

Część X

Pada kluczowe pytanie, w scenie, która jest dla nas szalona, przez którą nie rozumiemy już niczego: „który to rok?”. Nie wiemy, czy wróciliśmy do 1990. Nie wiemy czy jesteśmy w alternatywnej rzeczywistości, ani też tego, czy to aby przyszłość. Ale odpowiedź jest prostsza, niż się wydaje.

Twin Peaks umarło. Dwadzieścia pięć lat temu, kiedy Bob wszedł w ciało Coopera. To wtedy mogliśmy obejrzeć cały koncept i przeżyć cały serial po raz pierwszy i jedyny. Licząc na odtworzenie całego klimatu, dostajemy jedynie pustą wydmuszkę – nieświadome postacie, zagubionego Coopera. To, co oglądamy to to, co zostało w naszych mglistych wspomnieniach. Kiedy Laura krzyczy pod domem, brzmi podobnie jak Laura z Twin Peaks, wydająca z siebie dźwięk agonii.  Tym razem to krzyk usuwania z telewizji, jej zanikania w TV. Mimo że sytuacja jest podobna do historii sprzed dwudziestu pięciu lat, to bohaterowie są świadomi, że osadzono ich w złym miejscu, że nie powinni tu być, bo ich czas w serialu minął, a my – widzowie – chcąc przywrócić ich do działania, sprawiamy, że czują się nieswojo, nie wiedzą, co mają robić i czego szukać. Słyszymy dźwięk elektryczności i ekran gaśnie. Następuje koniec serialu, historia została zakończona, a w zakończeniu finalnego odcinka, w logo Lynch/Frost już nie ma wyładowań elektrycznych. To koniec.

Analiza została przeprowadzona na postawie własnych obserwacji oraz filmu Twin Peaks Actually Explained (No, Really), który możecie zobaczyć tutaj

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *