„Thief: The Dark Project” – Czysta immersja

Jestem boomerem. To znaczy nie do końca. Jestem stary, ale jary. Sądzę, że jako tako nadążam także za technicznymi nowinkami. Jest jednak pewna dziedzina życia, w której tkwię nadal 20 lat temu. Chodzi mi mianowicie o gry komputerowe. Nie jestem na pewno graczem, lecz był okres, kiedy spędzałem całe dnie i wieczory przy komputerze. Było to na początku XXI wieku, gdy po liceum, nie miałem pomysłu co dalej robić z życiem.

Siedziałem więc w domu, a ponieważ dysponowałem dużą ilością czasu, nie wiedziałem jak go zapełnić. Początkowo słuchałem radia, ale gdy tylko w domu pojawił się komputer, szybko przerzuciłem się na niego. Pamiętam z tamtego okresu wiele tytułów, w które się zagrywałem. Heroes of Might and Magic, NHL 99, Championship Manager to tylko niektóre z nich. Była jeszcze jedna gra, która zawładnęła moją wyobraźnią. Nosi ona nazwę Thief: The Dark Project.

Gra została wydana w roku 1998. Wyprodukowana była przez Looking Glass Studios, dystrybucją zaś zajęło się studio Eidos Interactive. Zalicza się do nurtu skradanek, czyli gier, w których gracz musi przemykać po na ogół ciemnych korytarzach, wypełniając kolejne misje. Podstawowym warunkiem sukcesu jest, pozostanie niezauważonym przez rozmieszczonych w lokacjach strażników. Krótko mówiąc, jak sama nazwa wskazuje, musi się skradać. Thief spotkał się z pozytywnym przyjęciem przez publikę, powstały zatem jego kontynuacje. Nas jednakże interesuje oryginalna wersja.

That great gaming decade — Eye for an Eye scene in the Thief: the Dark...

Głównym bohaterem jest niejaki Garret. Jest to bardzo tajemniczy gość, którego nigdy nie widzimy w pełnej krasie. Jego zajęciem jest kradzież drogocennych przedmiotów w mieście zwanym po prostu The City. Garrett jest dobry w swym fachu. Z tego powodu świadczone przez niego usługi są bardzo cenione. Jako skryty i nieufny typ, starannie dobiera swoich klientów. Nasza historia zaczyna się, gdy dostajemy banalne z pozoru zlecenie ograbienia rezydencji pewnego bogacza. Z czasem jednak to zwykłe zadanie zmienia się w niebezpieczną przygodę, a Garrett wmieszany zostaje w intrygę pełną niespodzianek, zagrożeń, tajnych stowarzyszeń i istot nie z tego świata.

To, czym gra uderza nas od pierwszych sekund, jest niesamowity klimat. Już sam ekran menu emanuje mroczną i złowieszczą energią. Pozbawiona jest ona jaskrawych kolorów i wszelkich ozdobników. Ma chłodny, metaliczny wręcz charakter. Do naszych uszu docierają zaś różne dziwne dźwięki i odgłosy rodem z jakiegoś horroru bądź nawiedzonego domu. Słyszymy szumy, skrzypienia czy też wiejący wiatr. Od razu przez nasze plecy przebiega dreszcz ekscytacji. Najlepszym sposobem grania w Thiefa jest założenie słuchawek. Dopiero wtedy docenić można w pełni to, co oferuje rozgrywka. A ważny tu może być każdy odgłos. Od tego zależeć może powodzenie naszej misji. Gra wymaga od nas maksymalnego skupienia. Drugą wskazówką, jaką mogę dać ewentualnym graczom, jest zgaszenie świateł. Wtedy najlepiej można się oddać nastrojowi produkcji oraz w pełni w nią wsiąknąć.

Thief: The Dark Project to jedna z bardziej wciągających gier, które znam. Jej głównym atutem jest duszny, przytłaczający ton. Wrażenie to potęgowane jest przede wszystkim przy użyciu ścieżki dźwiękowej. Zawarty na płycie soundtrack jest jednym z najbardziej sugestywnych, jakie spotkałem. Idealnie współgra z akcją, nadając jej charakteru sekretności, niepokoju oraz antycypacji. Dzięki muzyce lokacje niejako zaczynają żyć własnym życiem i samo ich pokonywanie stanowi atrakcję. Jej autorem jest amerykański muzyk i producent gier komputerowych Eric Brosius.

Praca, jaką wykonał przy tworzeniu Thiefa zasługuje na wyrazy najwyższego uznania. Ścieżkę sklasyfikować można jako dark ambient. Dobór tego akurat gatunku perfekcyjnie pasował do fabuły i aury produkcji. Duży wpływ na to miał fakt wykorzystania różnorakich efektów dźwiękowych. Do szerokiej palety wykorzystanych odgłosów zaliczają się takie jak płynąca woda, ludzkie głosy, szepty w tle, piski czy też psychotyczne śmiechy dzieci oraz dorosłych. Za ich pomocą całe otoczenie wibruje, a my rozglądamy się, nie będąc pewni, z której strony nadejdzie niebezpieczeństwo.

Produkcja wyróżnia się mimo upływu lat cechami, które trudno spotkać w innych grach. Twórcy skupili się przede wszystkim na stworzeniu gęstej atmosfery niesamowitości, którą można ciąć nożem. W połączeniu z intuicyjną rozgrywką oraz wciągającą fabułą zapewnia wiele godzin wspaniałej zabawy. Stanowi niepowtarzalną mieszankę magii i technologii, będąc jednym z jaśniejszych przedstawicieli nurtu steampunka. Innymi słowy Thief wciąga gracza całkowicie, a jego stylistyka gwarantuje całkowitą immersję. Zanurzenie w ten świat jest tak silne, że ciężko się od niej oderwać, by powrócić do rzeczywistości. Gra oddziałuje na zmysły do tego stopnia, że sceny z niej mogą nawet nawiedzać nasze sny.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *